Media
News & blog

Spokojnie. To tylko myśli

Spokojnie. To tylko myśli_Animality
Joga
Data 12 września 2024
asia

Problem

Jest kwiecień 2019 roku, krążę po wrocławskich ulicach w poszukiwaniu parkingu. Za chwilę spóźnię się na pierwsze zajęcia w ramach kursu dla nauczycieli jogi. Jestem wściekła i spocona z nerwów. Gdy w końcu udaje mi się zaparkować, zajęcia się już zaczynają. Wchodzę na salę przepraszając, że „miałam problem z…”, ale zdania nie kończę, bo nauczyciel, Piyush Mittal, posławszy mi pobłażliwy uśmiech, pyta obecnych

– Moi drodzy, co to jest problem? 

Padają różne odpowiedzi, robi się przy tym rumor, z którego korzystam i rozwijam moją matę na szarym końcu za plecami innych.

Nauczyciel przerywa jednym zdaniem:

– Nie ma czegoś takiego jak problem –  a potem swoją bezbłędną niemal polszczyzną z hinduskim akcentem tłumaczy – Może istnieć sytuacja, która stanowi pewną trudność. I my możemy wtedy myśleć, że mamy problem. Ale tak naprawdę tylko o tym myślimy. Bo w rzeczywistości żaden problem nie istnieje. Istnieje jedynie zadanie, które należy wykonać. I albo my mamy możliwość to zrobić i jest to zadanie dla nas. Albo jest poza naszym zasięgiem i jest to jedynie sytuacja, z którą możemy się nie zgadzać, a mimo to funkcjonować. 

Cisza. Pierwsza lekcja jogi dla nauczycieli właśnie się odbyła. 

Nauczyliśmy się, że to, co w głowie roi się nam jako niemożliwy do rozwiązania problem, nie istnieje. 

Wojna w miękkim fotelu

Współczesny człowiek większość zagrożeń wyobraża sobie, nigdy ich nie przeżywszy. Widzi je na ekranie telewizora. Wyczytuje w książkach. Siedząc wygodnie w fotelu toczy walki i potyczki, planuje strategie wojenne i angażuje się w konflikty zbrojne na całym świecie.

Umiemy to robić z taką precyzją, że nasze ciało fizycznie odczuwa przerażenie i mobilizację. Układ nerwowy nastawia nas odpowiednio do walki lub ucieczki. Ból brzucha, napięcie w szczęce, zaciśnięte pięści. Ciało jest przygotowane do odparcia ataku, nieświadome, że my tymczasem siedzimy wygodnie w żółtym fotelu z ikei i z twarzą doświetloną wyświetlaczem smartfona przesuwamy właśnie kciuk po gładkim ekranie. W domu cisza i spokój. Nikt nas nie goni. To nawet nie sen. To tylko wyobraźnia. To tylko myśli. 

Dajemy się też wciągać w najbardziej absurdalne dyskusje wewnętrzne, zaczynające się od „czy wyłączyłam żelazko?”, a kończące na katastrofach związanych z pożarami. Myśli prowadzą nas najczęściej tam, gdzie najbardziej zaabsorbowany jest nasz umysł. A ten, im bardziej zaabsorbowany, tym bardziej powiela kumulujące się w nas lęki, pragnienia, tęsknoty, niepewności, poczucie winy, osamotnienia, smutku, braku. 

Skupiając się na tych dialogach, nie zauważamy, że prawdziwe, życie dzieje się tu i teraz. Zapominamy, że przeszłość już nie istnieje, a przyszłość nawet nie wiadomo, czy przyjdzie. Jest teraźniejszość. W teraźniejszości zaś są otaczające nas fakty. Pada deszcz na przykład. Może właśnie wróciliśmy przemoknięci z pracy, w której nie wszystko poszło najlepiej. Może nic nie poszło najlepiej właściwie. Siadamy w przemoczonych ubraniach na krześle i rozmyślamy, co można było powiedzieć lepiej i w którym momencie. Na samo wspomnienie, wraca zapach biura i ścisk w żołądku taki, aż robi się słabo. Jak my tam w ogóle jutro wrócimy? Dobrze byłoby móc z kimś to przegadać, ale cztery ściany mieszkania wydają się niezbyt rozmowne. Gdyby choć ktoś tu z nami zechciał mieszkać. Ale kto mógłby zechcieć? Pracujemy od rana do nocy. Na nic w życiu nie ma czasu. Nie ogarniamy własnej rzeczywistości. Ledwo starcza czasu na jakiś serial wieczorem, a co dopiero relacje, głębsze niż te z kolegami z pracy. Nic nam w życiu nie wychodzi jak trzeba zresztą, to co tu się dziwić…

I już nawet nie pamiętamy, gdzie jesteśmy, że za oknem pada, a my siedzimy nadal w przemoczonych do suchej nitki ubraniach. Kałuża pod nami ulana z łez i wody deszczowej, a my w niej. W wirze wspomnień, które sięgnęły już dzieciństwa, lawirujemy na przemian my i plan zmiany pracy, my i plan urlopu, my i może na wszelki wypadek telefon do przychodni, trzeba zrobić może jakieś badania, bo kto wie, co przez ten stres mogło się nam przyplątać. Przecież Baśka z księgowości była w naszym wieku…

Zatracamy się w ciągach myślowych plączących się wątków. Gubimy się w labiryntach wewnętrznych pytań retorycznych i znajdujących się szybko odpowiedzi na całkiem inny temat. Współcześnie, częściej niż w gąszczu drzew błądzimy w gąszczu myśli.

Spokojnie. To tylko myśli. 

I na szczęście są nasze. I tak jak możemy zapanować nad ręką i nogą, możemy też panować nad myślami. Utrzymanie ich w bezruchu jest niemal niemożliwe, a już na pewno nie  równie proste, co trzymanie w bezruchu dłoni, ale warto podejmować próby. Tylko zatrzymanie nieustannego natłoku myśli, może nam przynieść prawdziwe odprężenie.

Zatrzymane w słowach

Czasem jest tak, że myśli wypowiedziane na głos w szczerej rozmowie nabierają zupełnie nowego kształtu i barwy. Zupełnie, jakbyśmy je usłyszeli uszami naszego rozmówcy. Dzięki rozmowie nabieramy dystansu, a dzięki osobie po drugiej stronie dostrzegamy (zwykle na poziomie podświadomości) różnicę między światem zewnętrznym, a tym, który rysuje się w naszym umyśle.

Co jednak, kiedy nie mamy komu tego powiedzieć? Co jeśli w domu patrzą na nas pustymi oczyma jedynie podsufitowe halogeny, których nie mamy siły wymienić od miesięcy?

Okazuje się, że joga może nam dać namiastkę rozmowy, pomagającej znaleźć dystans w stosunku do własnego umysłu.

 Yoga chitta vrtti nirodah 

Najstarsza definicja jogi, pochodząca z Jogasutr Ptandźalego, tłumaczy, że joga zatrzymuje wir myśli (chitta vritti to poruszenia umysłu, a nirodah to zatrzymanie właśnie). W tym zatrzymaniu odkrywamy z zadziwieniem, że to, czym żyjemy przez większość czasu to albo coś, za czym gonimy, albo coś, przed czym uciekamy. Coś, czego pragniemy lub coś, czego nie chcemy. Coś, czego nam brak lub coś, czego chcemy się pozbyć. 

Jednak, jak pokazuje praktyka jogi, te wszystkie „problemy” to jedynie myśli – wyobrażenia, które możemy poddać w wątpliwość. Kiedy przestaniemy je traktować jako prawdy absolutne, zyskamy przestrzeń na nowe podejście do życia. Umysł ma tendencję do skupiania się na brakach, ale joga uczy nas zauważać chwilę obecną i doceniać to, co już mamy. Zamiast koncentrować się na braku partnera do rozmowy i życia, możemy dostrzec najważniejszą relację, tę którą na co dzień lekceważymy –  relację z samym sobą.

Jogowe sposoby na mętlik w głowie

Jednym z ćwiczeń, które pomagają w praktyce „tu i teraz”, jest prosty oddech. Oddech jest zawsze dostępny i zawsze dzieje się w teraźniejszości. Kiedy jesteśmy skoncentrowani na wdechu i wydechu, trudno jest jednocześnie zagłębiać się w myślach o przeszłości czy przyszłości. Każdy oddech jest przypomnieniem, że jesteśmy tu, w tej chwili. To nasza kotwica w naszym ciele i w naszej teraźniejszości.

Również praktyka świadomego ruchu, tak charakterystycznego dla jogi, zatrzymuje pędzące myśli. Każda asana, każdy ruch ciała, jest okazją do bycia obecnym. Gdy rozwijasz matę i wchodzisz w pozycję, skup się na tym, co czujesz. Jakie sygnały wysyła ci ciało? To wszystko są narzędzia, które pozwalają skupić się na obecnym momencie, odsuwając na bok myśli, które mogą próbować cię rozproszyć.

Joga podaje nam również jeszcze jedno ważne narzędzie do pracy z natłokiem myśli. Poza koncentracją na oddechu czy ruchu i odczuciach z ciała uczy nas akceptacji. 

Zamiast walczyć z myślami, możesz zauważać je. Możesz wieść za nimi świadomością jak wzrokiem za przepływającymi chmurami. Niektóre zaczną przypominać znajome kształty i zapraszać cię do rozmowy. Obserwuj jedynie i nie dawaj się wciągnąć w żaden wewnętrzy dialog. Myśli jak chmury będą przepływać, a ty po pewnym czasie zaczniesz zauważać, że ty i twoje myśli to zupełnie niezależne byty. Ty jesteś tu tylko obserwatorem.

Bezproblemowe tu i teraz

Warto pamiętać, że życie w „tu i teraz” nie oznacza ignorowania przeszłości ani unikania planowania przyszłości. To raczej świadomość, że jedyny moment, na który mamy wpływ, to ten, który dzieje się właśnie teraz. Przeszłość to tylko wspomnienia – często zniekształcone przez czas i emocje. Przyszłość jest niepewna, a zamartwianie się nią nie przynosi korzyści. Skupiając się na obecnej chwili, możemy lepiej zrozumieć, co jest naprawdę ważne, i podejmować świadome decyzje.

Myśli trzymane w ryzach uporządkują naszą codzienność. I uwolnią nas od problemów, których przecież de facto w ogóle nie ma.

asia
Joginka na macie i poza nią. Szczęśliwa mama Marysi, Zuzi, dwójki kotów i psa. Filolożka z wykształcenia, filozofka z pasji. Nauczycielka jogi, zafascynowana anatomią i funkcjonowaniem człowieka w świecie. Marzycielka, wizjonerka, miłośniczka przyrody.
Pies