Manifest zwierząt
Kiedy pewien człowiek postanowił wstawić sobie dodatkowe okno, żeby móc patrzeć na drzewo, fachowiec pukał się w głowę. Ale on był przekonany o słuszności tego pomysłu i jest bardzo zadowolony z efektu. Dzięki temu, pracując, może obserwować ptaki siadające na gałęziach i wspinające się po pniu jaszczurki. Ten sam człowiek cieszy się, kiedy podczas jazdy na rowerze, młode liski podgryzają mu delikatnie stopy. I nie był zaskoczony, kiedy wdepnął w kupę niedźwiedzia przed wejściem do swojego domu. Ten człowiek to Marc Bekoff, amerykański emerytowany profesor ekologii i biologii ewolucyjnej i specjalista w dziedzinie emocji zwierząt. Współtworzy i działa w wielu organizacjach proekologicznych. Autor wielu publikacji, z których po polsku można przeczytać „O zakochanych psach i zazdrosnych małpach”, „Dzika sprawiedliwość. Moralne życie zwierząt”. A my dziś przyjrzymy się jego „Manifestowi zwierząt”.
Dr Dolittle?
Skąd autor miałby wiedzieć, co chcą nam powiedzieć zwierzęta? Czy to współczesny dr Dolittle, który rozumie ich mowę? Poniekąd tak, ale wcale nie dlatego, że został obdarzony jakimś nadprzyrodzonym darem. Dlatego, że słucha, przygląda się, myśli, śledzi doniesienia i rozważa. Każdy człowiek jest do tego zdolny. Wszyscy potrafimy odczytywać zwierzęce emocje, tylko nie zawsze z tej umiejętności korzystamy. Czasem wynika to z niewiedzy, braku zainteresowania, a czasem z wygodnictwa i chęci uniknięcia konfrontacji z niewygodną prawdą. Niewygodną dla nas, a w konsekwencji przykrą dla zwierząt.
Dom wszystkich zwierząt
Bekoff, wypowiadając się w imieniu zwierząt, spisał sześć punktów manifestu, które są jednocześnie powodami, aby okazywać więcej współczucia. Pierwszy z nich brzmi: „Ziemia jest domem wszystkich zwierząt, musimy współistnieć”. I tym z pozoru prostym i oczywistym zdaniu kryje się esencja koegzystencji wszystkich gatunków. Skoro mieszkamy w tym samym domu, to jesteśmy jedną wielką rodziną. A rodzina się o siebie troszczy, krewni interesują się swoim losem i dbają o siebie nawzajem. W kochającej się rodzinie nie powinno być wrogów ani rywalizacji. Pisząc „zwierzęta” autor ma na myśli wszystkie gatunki, w tym również człowieka. Stawia go na równi z innymi zwierzętami. „Musimy współistnieć” oznacza, że musimy szanować swoje potrzeby, zamiast zaspokajać swoje kosztem innych. Nie można budować szczęścia na cudzym nieszczęściu. Obfitość, która powstała w wyniku wyzysku i cierpienia żywych stworzeń jest pozorna i chwilowa. Bogactwo wynikające z kradzieży jest złudne. A to właśnie zrobił człowiek. Wszedł na tereny zamieszkałe przez zwierzęta, zaczął wycinać lasy i uprawiać pola, zabijając stworzenia, które stawały mu na drodze. A stawały, bo wszedł do ich domu bez pytania i uznał, że wszystko mu się należy. „Uczynił sobie Ziemię poddaną”, a raczej tak mu się wydawało. Bo Ziemia długo znosiła zadawane ciosy, ale cierpliwość jej się kończy. Postępującymi zmianami klimatycznymi przypomina, że to do niej należy ostatnie słowo i to od jej humorów i nastawienia zależy nasz los. Jest jak cierpliwa matka, która dużo zniesie, wiele sobie wytłumaczy, przepłacze, aż wreszcie powie – dość!
Moralna schizofrenia
Jak wytłumaczyć to, że ten sam człowiek, który śpi z psem w łóżku, ubiera go w sweterek, dba o jego dietę i wydaje krocie na weterynarza, zjada ze smakiem hamburgera? Cierpienie swojego zwierzęcia odczuwa na własnej skórze, rozumie emocje psa i bez trudu odgaduje jego potrzeby, a jednocześnie odcina się od myśli, że mięso to krowa, która została zabita. To z pewnością jakaś reakcja obronna mechanizmu, w której palce maczało wychowanie i pewien schemat postępowania. A przecież zwierzęta to nie przedmioty, tylko stworzenia, które, tak jak my, oddychają, czują, cieszą się i cierpią. Zupełnie inaczej spojrzymy na talerz mięsnych kąsków, jeżeli będziemy o tym pamiętać. Pytanie „kogo dzisiaj zjesz na obiad”? może skutecznie zniechęcić smakoszy mięsa, a przynajmniej ich część.
Udział w zbrodni
Autor Manifestu cytuje Alberta Einsteina: „Nic nie przyniesie większej korzyści ludzkiemu zdrowiu ani nie zwiększy szans na przetrwanie życia na Ziemi jak ewolucja w kierunku diety wegetariańskiej”.
Na pewno wiele zmieniło się w tej materii. Jeszcze trzydzieści lat temu wegetarianizm w Polsce był fanaberią i spotykał się z niezrozumieniem. Nie bardzo wierzono w roślinne. Dziś jest to nie do pomyślenia. W sklepach są całe działy, w których można kupić produkty stuprocentowo wegańskie. Bogatą ofertę mają również producenci napojów roślinnych, miłośnicy białej kawy mogą zdecydować czy wolą kawę z o smaku migdałów, owsa, kokosu czy ryżu. Nastały wspaniałe czasy, kiedy niejedzenie mięsa nie jest żadnym dziwactwem, a wręcz stało się trendem. Takie trendy lubimy.
Zwierzęta czują
W książce autor przytacza przykłady wiadomości z pierwszych stron gazet, w których pisano o „ludzkich” zachowaniach zwierząt, przy czym słowo „ludzkie” jest tu umowne, bo przecież empatia nie jest zarezerwowana dla człowieka. I znajdziemy tam między innymi doniesienia:
- o tym, jak dziesięcioletni wyżeł uratował czteromiesięcznego kangura, którego matka zginęła w wypadku
- o tym jak walenie towarzyszyły orce w jej ostatnich dniach
- o tym, jak białucha arktyczna ocaliła kobietę, która brała udział w zawodach w nurkowaniu
- o tym jak pies ratował kocięta z pożaru
- o tym jak inny pies uratował opuszczonego noworodka
Zaobserwowano, że zwierzęta żegnają się ze swoimi bliskimi zmarłymi. Wiemy, że śnią. Miewają depresje, lęki i fobie. Pamiętają przykre sytuacje, w których doznały krzywdy i nie chcą wracać w miejsca, które im się źle kojarzą. To wszystko świadczy o tym, że tak samo jak ludzie, odczuwają wszelkie emocje i odróżniają dobro od zła. To, że nie mówią ludzkim głosem, nie znaczy, że nie próbują nam o tym powiedzieć. Musimy się tylko nauczyć ich słuchać.
Współczujmy, współegzystujmy, współdziałajmy
Człowiek nie jest centrum wszechświata, a zwierzęta nie po to pojawiły się na Ziemi, żeby nam służyć. Mają takie samo, jak ludzie, prawo do życia, a naszym zadaniem jest chronić zagrożone gatunki. W książce, poza pierwszym omówionym, autor podał jeszcze pięć innych powodów, aby okazywać więcej empatii. Nakłania, byśmy zostawiali jak najmniejszy ślad węglowy, a jak największy ślad współczucia. Jako miłośnik wszystkich gatunków wierzy w to, że każde stworzenie, w tym człowiek, jest z gruntu dobre. Zakłada, że szkodliwe dla środowiska działania nie wynikają ze złej woli, tylko z niewiedzy. Zatem należy nieustannie edukować wszystkich, nie tylko dzieci. A im edukacja mniej nachalna, tym bardziej skuteczna. Dlatego dobrze, że istnieją takie książki jak „Manifest zwierząt”, otwierające oczy, które czasem z wygodnictwa i umiejętności wyparcia wolimy mieć półprzymknięte.