Jesteś lekiem na całe zło
Kiedy 10 lat temu stawiałam pierwsze kroki na macie, byłam mamą samodzielnie wychowującą najspokojniejsze dziecko świata.
Miałyśmy wszystko poukładane. Praca, przedszkole, balet, siłownia, w weekendy wspinaczka, nurkowanie w wakacje. Wspinałam się wyżej i wyżej. Nurkowałam głębiej i głębiej. Córka rosła, tańczyła. Ani się obejrzałam, a stała na scenie. Z tyłu troszeczkę, bo była nieśmiała.
Do jogi zmuszałam się. Bez niej koszmarnie bolała mnie noga.
Potem pojawił się rower górski, przyszły mąż i plan na życie od nowa.
Bycie mamą drugiej córki okazało się sportem ekstremalnym, podnoszącym poziom adrenaliny bardziej niż alpejskie wyścigi rowerowe, himalaizm i nurkowanie jaskiniowe razem wzięte. Sprzęt wspinaczkowy rdzewiał na strychu tuż obok zakurzonych płetw.
Za to matę zaczęłam rozwijać codziennie. Joga stała się wytchnieniem. Kwadrans spokoju, niekoniecznie w ciszy. Kwadrans myślenia o sobie, czasem ze śpiącym w nosidle bobasem. Kwadrans balansowania w pozycji wojownika drugiego bez walki o przetrwanie w pozycji matki dziecka wysoko wrażliwego.
Bez jogi nie dałabym rady.
Później także nie dałabym rady. Bo później przyszła pandemia, siejąc strach i pustki na ulicach miast. Ucichło życie na żywo. Głos zabrała samotność w sieci.
A ja nie umiem, jak to się mówi, w samotność. A zwłaszcza w sieci. Potrzebuję kontaktów, rozmów, uścisków, uśmiechów i spojrzeń w oczy.
I o ile spotkania z przyjaciółmi na zoomie i w social mediach dawały jakąś namiastkę współbycia, to muszę przyznać, że spotkania jogowe wnosiły więcej. Wspólny ruch, wspólnie sterowana uwaga i wspólny rytm setek oddechów przynosiły poczucie bycia ze sobą bliżej niż przy coraz modniejszym wtedy prosecco.
Ludzie, którzy weszli do mojego świata przez drzwi, które uchyliła joga, to ludzie pełni pozytywnej energii. Są wrażliwi. Wzruszają się, patrząc na drzewa. Zachwycić ich umie najmniejsza trawka i robaki na kwiatkach. Kochają przyrodę, nie skrzywdzą zwierzaka. Rozpieszczają potomstwo i zakładają zrzutki na złamane skrzydełko dzikiego ptaka. Nie lubią pompy i udawania. Śmieją się. Tańczą. Próbują śpiewać. Potrafią przytulić. A kiedy nuda – to głośno ziewać.
Jak dotąd joga nie przywiodła mnie do nikogo, za kogo nie byłabym wdzięczna. I chociaż każdy z nas na macie jest inny, to w gruncie rzeczy łączy nas więcej niż dzieli.
Są wśród nas ludzie samotni, matki, ojcowie i biznesmeni, piosenkarze, pisarze, kucharze, malarze, nauczyciele, bogaci i biedni, grubi i chudzi, młodzi i starzy, mali i duzi. Wszyscy jednakowo zależni od wody, powietrza, ognia i ziemi. Bezbronni tak samo. Tak samo śmiertelni.
Niektórzy mówią, że joga odrywa człowieka od ludzi z krwi i kości. Że przez jogę można stracić kontakt z rzeczywistością. Nic bardziej mylnego. Mądrze przekazana joga łączy nas z ludźmi i łączy ze światem.
Pozwala polubić życie takie, jakie mamy. Nie w planach, nie we wspomnieniach, a tu i teraz.
Uczy nas cieszyć się własnym ciałem. I to już dzisiaj, nie w poniedziałek, gdy wykupimy tę nową dietę i zaczniemy ćwiczyć… na instagramie.
Pomocna bywa czasem i w korpo. Ze stresem sobie pozwala radzić. I z szefem mimo ciężkiej współpracy.
Lista zastosowań jest bardzo szeroka. Grunt, by niczego się nie spodziewać.
W moim przypadku joga miała być lekiem na rwę kulszową. Okazała się skuteczna również na trudne macierzyństwo i izolację. Z czasem dowiadywałam się na co jeszcze.
Dzień po dniu odmienia moje życie i czyni je pełniejszym.
Widzę też, że w podobny sposób wpływa na moich przyjaciół i osoby, przychodzące regularnie na zajęcia. Zmienia nie tylko ciało, ale i stan umysłu, wpływa pozytywnie na naszą relację ze światem, z ludźmi. Otwiera nas na całkiem nowe spojrzenie na życie, nowe wartości, nowe cele.
Wejdź ze mną w świat jogi.
Nie będzie to jogowy poradnik dla opornych i niedowiarków. Będą za to historie czerpane z życia, które się toczy wzdłuż ścieżki jogi.
Historie matki nieco zwariowanej pierwszoklasistki i bardzo romantycznej nastolatki. Historie kociej i jeszcze do niedawna psiej mamy, która bez zwierząt nie wyobraża sobie domu. Historie joginki, która, pragnąc żyć pasją, ląduje na marginesie życia towarzyskiego i poznaje współczesny smak samotności.
Będzie tu trochę o rodzinie i o wyborach. O priorytetach i o potrzebach. O pracy będzie. No i o szkole. O samotności, rozstaniach, rozdrożach i o tęsknocie. O dorastaniu. O dojrzewaniu. O zrozumieniu i o kochaniu. O życiu codziennym i o tym od święta. I o podróżach, wyjazdach z jogą. O życiu po prostu. Wśród ludzi. Wśród zwierząt.
Podróżuj ze mną. Przez zwykłą codzienność.