Rutyna żmudna i nudna
Pewien mnich każdego dnia w drodze do klasztoru musiał przejść przez rzekę. Czasem poziom wody był tak niski, że mógł przejść suchą stopą po kamieniach. Innymi razy musiał płynąć. A pewnego dnia, gdy znalazł się na jej brzegu, zauważył, że wody w niej wezbrały, czyniąc przeprawę bardzo trudną. Mimo to, mnich nie zrezygnował.
Dyscyplina
Jakież to dziś niemodne i wprawiające w niepokój słowo. Nijak ma się do propagowanej wszędzie wolności.
Chcemy o sobie stanowić, chcemy być niezależni i wolni. Nie chcemy, by nas cokolwiek ograniczało.
Wolność to dla nas możliwość decydowania o sobie bez żadnych nakazów, zakazów i odgórnych wytycznych. Najbardziej wyrazistym przejawem tak rozumianej wolności byłaby możliwość zaspokajania wszystkich zachcianek i robienia, czego dusza zapragnie.
Tymczasem to, co nas rozwija i hartuje najbardziej, to umiejętność zatrzymania się pomiędzy kiełkującym pragnieniem, a jego realizacją.
Paradoksalnie to w chwili wstrzymania się od realizacji nagłego „widzimisię” wykazujemy się wolnością. Jest to wolność decydowania o sobie, niezależnie od pojawiających się zachcianek, czy docierających z zewnątrz bodźców, które mogą nas jedynie oddalić od założonego celu. Umiejętność spowolnienia reakcji na impuls to w gruncie rzeczy nasza jedyna niezależność i jedyny przejaw wolnej woli. Ta umiejętność to właśnie dyscyplina.
A dyscyplina w połączeniu z ustaloną rutyną to jedyny sposób na znalezienie równowagi na drodze do samorozwoju. Dzięki dyscyplinie nasze kroki na tej drodze są zdecydowanie mniej chwiejne i częściej do przodu niźli na boki, czy w tył, a dzięki rutynie droga ta jest mniej wyboista i nieco bardziej przewidywalna.
Rutyna czyli nuda
Rutyna kojarzy się nam z nudą i powtarzalnością. Rutynowe są kontrole. Badania techniczne są rutynowe. Rutynowe bywają pytania. Zalecenia zdarzają się rutynowe. Rutynowe są procedury i…przegląd dentystyczny oraz codzienne mycie zębów.
Wszystko, co rutynowe, jest potrzebne i lepiej tego nie unikać. Dlaczego?
Bo rutyna jest zdrowa
Wyznacza nam stałe punkty, które niczym kamienie milowe odmierzają nam progres w drodze na przód.
Rutyna daje strukturę, która pozwala nam na efektywniejsze zarządzanie czasem. Kiedy mamy ustalone ramy dnia, łatwiej jest znaleźć czas na rzeczy, które naprawdę się liczą — na relacje, rozwój czy na dbanie o zdrowie. Bez rutyny łatwo zgubić się w natłoku obowiązków i rozproszeń, co może prowadzić do poczucia niepewności, chaosu, a nawet alienacji.
Zaś powtarzalne czynności, takie jak poranne rytuały, regularne posiłki czy ustalone godziny snu, pomagają nam zachować równowagę w obliczu życiowych wyzwań i dają przewidywalność w niepewnym świecie. Regularność pomaga wyeliminować zbędne decyzje, które mogą być stresujące, ponieważ z góry wiemy, czego się spodziewać. Kiedy nasze dni są uporządkowane, zyskujemy wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa, które pozwala nam stawić czoła nieprzewidzianym sytuacjom z większym spokojem.
Regularność w życiu codziennym przynosi widoczne rezultaty, a tym samym satysfakcję, niezależnie czy dotyczy ona diety, nauki, brania przepisanych leków, czy jogi.
Nie inaczej na macie
Joga ma szansę zmienić nasze życie tylko i wyłącznie wtedy, gdy praktykowana jest regularnie. Kiedy codziennie stajemy na macie, nie tylko wzmacniamy ciało, ale tworzymy przestrzeń do autorefleksji. Nieważne, ile masz czasu na ćwiczenia na macie, najważniejszym elementem regularności w praktyce jogi jest samo wejście na matę. Jak w szkole czy w pracy nasza nieobecność jest zawsze odnotowana, tak i w jogicznej pracy ze sobą nasza codzienna obecność jest ważna.
Na macie możemy odkrywać, że w każdym powtórzeniu asany kryje się możliwość głębszego zrozumienia siebie. Każdy dzień przynosi nowe wyzwania — ciało może czuć się inaczej, umysł może być bardziej rozproszony lub spokojny. Dzięki rutynie uczymy się akceptować te zmienne, obserwować je bez oceny i pozwolić im przepływać, co daje nam poczucie kontroli i bezpieczeństwa.
Rutyna na macie działa jak punkt kontrolny na trasie. Po przebytym dystansie, niezależnie od jego stopnia trudności, sprawdzimy tu faktyczny stan ciała i umysłu. Zauważymy przeciążenia, zmierzymy poziom motywacji lub jej braku, być może odnotujemy tęsknotę za wyrwaniem się z ram własnej rutyny. Ku wolności.
Podobnie w życiu, rutyna może być narzędziem do radzenia sobie ze stresem i zmianami. Pozwala nam na budowanie odporności psychicznej i zdolności do adaptacji. Kiedy codzienne obowiązki są uporządkowane, mamy więcej przestrzeni na kreatywność, spontaniczność i realizację marzeń, bez ciągłego poczucia zagrożenia czy niepewności.
Ku wolności, która jest pułapką
Za każdym razem, gdy poddamy się wewnętrznemu głosowi, który ciągnie nas na manowce, daleko od pieczołowicie regularną marszrutą wyrytego szlaku, mamy poczucie przegranej.
Ilekroć mimo silnej pokusy pozostania w domu, wychodzimy jednak na nasz regularny spacer, ćwiczenia (wstaw własne), tylekroć wracamy szczęśliwi, dumni, spełnieni.
Ilekroć zdarzyło nam się jednak, że nie zrobiliśmy tego, co sobie zaplanowaliśmy, czuliśmy się przegrani. Przegrywamy wobec naturalnej chęci bycia zadowolonym natychmiast, bycia nagrodzonym tu i teraz. Przegrywamy, nie wykazawszy się cierpliwością. Przegrywamy z własnym umysłem, który okazał się silniejszy niż nasza wolna rzekomo wola.
Przegrywamy tylekroć, ilekroć nie działa nasza umiejętność opóźnienia reakcji na impuls. Wygrywa wtedy potrzeba natychmiastowej przyjemności.
O ile dążenie do wyznaczonego celu bywa żmudne, o tyle pogoń za ulotnymi zachciankami jest złudna. Nie daje satysfakcji. Nie przynosi efektów. Nie wzmacnia. Nie wyzwala.
Jest pułapką.
Wszystko w umiarze
Nie znaczy to oczywiście, że powinniśmy się wszyscy udać do klasztorów, kazać się trzymać w ryzach rytuałów i reguł, wyzbyć wszelkich ziemskich wygód i przyjemności.
Przeciwnie, wędrujmy naszymi meandrującymi ścieżkami. Dajmy się zwodzić na manowce i bezdroża przyjemności, ale wracajmy na szlak, każdorazowo odznaczając obecność przy kamieniach milowych, które sami sobie możemy wyrysować na mapie.
Kiedy jednak zbyt często pozwalamy sobie zbaczać ze szlaku, prawdopodobieństwo dotarcia do celu maleje.
Na szczęście do rutyny i własnych rytuałów możemy zawsze wrócić
Krok po kroku, bez pośpiechu i karkołomnych prób. Jeśli chcemy doświadczyć wyzwalającego działania regularności, zróbmy pierwszy krok. W końcu każda podróż zaczyna się właśnie od niego. Jeśli nie uda się nam ujarzmić rzeczy najmniejszych, nie mamy co liczyć, że uda się nam utrzymać w ryzach wielkie przedsięwzięcia.
Możemy rozpocząć od krótkiej porannej medytacji, 10-minutowej regularnej praktyki jogi, czy ustalenia stałych godzin posiłków i snu. Kluczem jest konsekwencja. Ale i elastyczność – rutyna nie musi być sztywna, ale powinna być wystarczająco stabilna, by dawać poczucie bezpieczeństwa.
Pamiętajmy, że rutyna nie jest więzieniem, ale wyznaczonym szlakiem, wzdłuż którego może toczyć się nasze życie.
Jak mistrz zen, chcemy przekraczać codziennie naszą rzekę w drodze celu. Czasem przyjdzie nam to z łatwością, innymi razy będzie wymagało więcej wysiłku, a zdarzy się też, że wyda się nam to niemożliwe. Najważniejsze to z regularnością wracać na brzeg i podejmować próbę.